Kasia
Przychodzi wieczór, i czas się zbierać do dworku cioci. Ja i Emi wraz z chłopakami postanawiamy zamienić się pokojami. O godzinie 23.52 wmykam się z pokoju mojego i Emi, i pukam do drzwi chłopców.Drzwi otwiera mi Włodi, uśmiecha się lekko, i wychodząc wpuszcza mnie do pokoju. Zmykam za sobą drzwi, i rozglądam się po pokoju.
-Andrzej?- wołam miśka nigdzie go nie dostrzegając. Podchodzę do uchylonych drzwi od łazienki, i zaglądam do środka, nikogo tam nie ma.
-Bu!- Szepce mi ktoś do ucha i obejmuje ramieniem. Z moich ust wydobywa się pisk. Lecz Andrzej zatyka mi usta. Gdy serce przestaje mi walić odzywam się cicho:
-Andrzeju Wrono wystraszyłeś mnie! Jak mogłeś mi to zrobić?
-Oj nie wiedziałem, że się tak wystraszysz...
-Spójrz jak to wyglądało z mojej perspektywy... Stoje w ciemnym pokoju sama, i nagle ktoś szepce mi do ucha i łapie za usta...
-Przepraszam...-Wronka robi smutną minkę.
-Nic się nie stało.-uśmiecham się szeroko, i daje mu buziaka.
-To chyba częściej muszę cie straszyć.- śmieje się Andrzej.
-A tyko spróbuj.- I też się serdecznie śmieje.
Wracamy do pokoju, gdzie misiek łączy ze sobą dwa łóżka. Gdy te są już ze sobą zsunięte, oboje kładziemy się obok siebie. Leżąc tak razem rozmawiamy o mało ważnych sprawach, po czym znużeni zasypiamy wtuleni w siebie.
Kilka godzin później (Rano)
Kasia
Nasza czwórka wstaje wcześniej, aby nie wydało się to jak spaliśmy. Jako, że wybiła 8 rano razem z Włodim, Emi i Wronką postanawiamy zrobić wszystkim niespodziankę i zrobić śniadanie. Po dłuższych naradach (trwało to około godziny), oraz kłótni zgodnie postanawiamy zrobić omlety. Chłopcy rozkładają talerze oraz sztućce, oraz wyciągają z lodówki wszystko co się nadaje do smarowana omletów i stawiają to na stole. Ja i Emi zajmujemy się ciastem do omletów oraz smażeniem. Na talerzu rośnie góra omletów, którą po osiągnięciu maksymalnej wysokości stawiamy na stole.
-Macie talent dziewczynki.- do kuchni wchodzi wujek.-Pachnie w całym domu!.
-Nie ma czegoś takiego jak talent, jest tylko ciężka praca i poświęcony czas...-odpowiada Emi.
-Emi ma racje.- dodaje.
-Wiesz, chyba masz racje.Bardzo mądre słowa.- Mówi zamyślony wujek.
-Dziękuję.-Emi uśmiecha się lekko.
Po chwili w kuchni zjawia się cała rodzinka wiedziona zapachem. Omlety znikają z talerza, z prędkością światła. Po śniadaniu zmywają Włodi i Wronka, których wrabiamy w robotę razem z Emi. Fajnie jest patrzeć na ich rozgniewane miny.
Jako, że zbliża się wieczór, a co za tym idzie urodziny cioci wszyscy bierzemy się za gotowanie, szykowanie stołów itp. Chłopcy biorą się za szykowanie ogrodu (ustawianie stołów, dekoracje, oraz inne prace wymagające siły). Jako, że cioci posmakowały nasze omlety, które nazwała dziełem sztuki zostajemy przydzielone do gotowania. No cóż nie ma co narzekać! Dla mnie robota idealna. Prace idą sprawnie, i wkrótce wszystko zostaje przygotowane. Zostało nam tylko oczekiwanie na gości, oczywiście ubranie się i świętowanie! Wszyscy idą się przebrać. Ubieram się w koronkową rozkloszowaną sukienkę koloru morza, natomiast włosy pozostawiam rozpuszczone. Emi ubrała przylegającą do ciała beżową sukienkę z koronkowymi długimi rękawami. Wygląda bosko! Schodzimy na dół, i wpadamy na kuzyna- Marcina.
-Cześć Możdżi!.- Uśmiecham się szeroko, i daje mu buziaka w policzek, a jest to możliwe gdyż się schyla.-Minęło tyle czasu!
-No cześć kuzyneczko! Oj tak...Sporo czasu.-Odpowiada z uśmiechem na ustach.
-To jest Emilka Poznańska, moja przyjaciółka. Poznajcie się!
Emi i Możdżi podają sobie ręce.
-Czyli nie kłamała mówiąc, że jest twoją rodziną!
-Jak widać.-Możdżi puszcza jej oczko.-Słyszałem, że przywiozłyście jeszcze kogoś.
Na schodach pojawiają się chłopcy, i po chwili do nas dołączają.
-Przedstawiać was sobie chyba nie muszę.-Emi pokazuje zęby w uśmiechu.
-Cześć Magneto!-mówi uśmiechniety Włodarczyk.
-No hej! Wronka widzę, że broda zapuszczona.-W oczach Marcina ukazuje się błysk.
-No raczej! Przykład ze starszego kolegi biorę!-Marcin szturcha przyjacielsko chłopaka łokciem.
-Nie podskakuj młody! A tak właściwie...Co wy tu robicie?-Pyta drzewo.
-Kuzyneczku...Andrzej jest moim chłopakiem...
-A Wojtek moim.-dodaje Emi.
-Słodziutko.- Odpowiada przesłodzonym głosem, a ja uśmiecham się szeroko.
-Tęskniłam za tobą kuzynku!
-To tak jak ja za tobą. Słyszałem, że obie gracie w Bełchatowie.
-Tak!-mówi uradowana Emi.
-Mamy je pod swoimi skrzydłami!-Dodaje dumny Włodi.
-W takim razie możemy potem pograć. A właśnie przywiozłem ci kogoś, czeka w ogrodzie.
Wychodzę do ogrodu zastanawiając się kogo przywiózł Marcin, i wzrokiem szukam tajemniczego gościa. Ktoś zakrywa mi oczy, i mówi:
-Zgadnij kim jestem!
Ta odległość...Jednak mimo tych kilometrów nie zapomniałam tego głosu. Uradowana odwracam się i zwracam się do tajemniczego, nietajemniczego gościa.
No to mamy kolejny rozdział! Jak myślicie, kim jest tajemnicza postać? Koooomentujcie!
Hmmm no nie wiem, może Zdzisław ?? :D
OdpowiedzUsuńNienawidzę cię! Najpierw piszesz za*e*isty rozdział,potem kupę czasu czekania,a teraz zagadka(rymowanka). Tak się nie robi,mogę dostać zawału serca! I właśnie dlatego po części czytuję bloga :D
OdpowiedzUsuńWitam miała bym prośbę czy mogła byś mi dawać znać o nowych rozdziałach na tą stronkę
OdpowiedzUsuńhttps://www.facebook.com/pages/Siatk%C3%B3wka-jest-bowiem-zacnym-sportem-Milordzie-/208270342641466
batrdzo podobają mi się twoje rozdziały :) z góry dziękuję i pozdrawiam #Moniś
Jasne :3 Bez problemu. I miło mi! :D
Usuń