niedziela, 18 maja 2014

Rozdział VII

Kasia

Minęło trochę czasu...Wraz z mamą dostałyśmy zaproszenie na urodziny do cioci, która ostrzegła nas, że jak nie przyjedziemy więcej się do nas nie odezwie. Wzięłyśmy to na poważnie, bo siostra mamy zawsze mówi poważnie. Gdy ciocia Iwona dowiedziała się o tym, że Wronka i ja jesteśmy parą zażądała aby przyjechał z nami. Chłopak zgodził się z przyjemnością. Nie chcąc zostawiać w Bełchatowie przyjaciół, namówiłam ciocie na przyjazd Emi i Włodiego.
Przychodzi czas wyjazdu. Wszyscy jesteśmy ubrani w dresy, gdyż droga pociągiem do Olsztyna trwa...długo, bo ok. 14 godzin. Najśmieszniejsza okazała się reakcja Wronki na takie same Air Maxy Emi i Włodiego. Otworzył szeroko usta, i powiedział: ''Ale jaja'', po czym zapytał w którym sklepie je kupili, gdyż może i my byśmy sobie takie sprawili.Nasze bagaże (czyli ubrania na zmianę, oraz rzeczy takie jak szczoteczki do zębów.No i prezenty oczywiście) trafiają na kratki, nad naszymi głowami. Na szczęście udało nam się znaleźć pusty przedział. Mijają godziny,i aby zabić nudę gramy w karty. Mama nie gra, gdyż postanawia się przespać zmęczona po 12h pracy. Gramy w tysiąca z tym, że przegrany musi dać każdemu po dyszce. Gorszy dzień ma Wronka... Z kieszeni wyjął już 160 zł x 3 czyli 480zł... Tak mi przykro naprawdę, aż mam złośliwy uśmiech na ustach. Ja, Emi i Włodi straciliśmy po 60 zł. W porównaniu do Andrzeja to nic. Gdy gra się zaczyna nudzić, a Endriu nie ma już pieniędzy Emi i Włodi postanawiają się przejść po pociągu, a my z Wronką zostajemy w przedziale i postanawiamy się przespać. Zamykam oczy, kładę głowę na kolanach mojego miśka i uciekam do krainy Morfeusza.

Emilka

Drzwi od przedziału zatrzaskują się za moimi plecami. Razem z Włodim postanawiamy znaleźć wolny przedział, i spędzić czas razem. Na szczęście pociąg jest w miarę pusty, i można się przecisnąć przez korytarz bez tracenia oddechu. Postanawiamy zajrzeć do pierwszego przedziału. Siedzą w nim 4 młode dziewczyny, które na widok Włodiego zrywają się z miejsca. Oczywiście zaczęły robić ''słit'' focie z MOIM Włodim. Rozdał im kilka autografów, i jak najszybciej wycofaliśmy się z przedziału 'super'' fanek.
-Czyżbyś była zazdrosna?- Włodi uśmiecha się szeroko.
-Jaaaa? Zazdrosna? Nie no co ty! Jest spoko, serio.-Szybko odpowiadam.
-Jak chcesz to też dostaniesz autograf, i nawet możemy sobie zdjęcie pstryknąć.-Włodi znowu ukazuje swoje piękne białe zęby.
-Oj Włodi...No jasne, że chce!
Stajemy po środku korytarza, Włodi wyciąga zdj. na którym mi się podpisuje, a potem robimy sobie selfie moją komórką. Po chwili ruszamy dalej, lecz zaczyna się odcinek torów na którym są ciągle światła, gdyż znajduje się tu główna zwrotnica. Tak wiec, aby się nie przewrócić łapie za rurę wystającą z podłogi i sięgającą sufitu. Lepiej trzymać się rury, niż wylądować na pupie, na podłodze. Po chwili do ucha pochyla mi się jakiś chłopak i szepce:
-Ej lala, ładnie na rurze tańczysz.
Oczywiście musiał to dosłyszeć Włodi. Myślałam, że powie coś w stylu: ''Ona jest moja'', ale nie. Włodi przysuwa się do chłopaka i mówi:
-Sexy dupcia z ciebie, może chcesz się przejść? Za takie nażelowane włoski bym zabił wiec uważaj! A może umówimy się na kolacje? Najlepiej we Włoskiej knajpce, one są takie romantyczne!
Chłopak spogląda się dziwnie na przyjmującego, i mówi zażenowanym głosem:
-Yyyy...To zły pomysł. Mam dziewczynę, i muszę do niej iść.- Po czym szybko odchodzi.
Spoglądam na Wojtka, i w tym samym momencie wybuchamy śmiechem.
-Jejku...Włodi. Ale on musiał się poczuć zażenowany.
-No i dobrze, nie będzie takich obraźliwych rzeczy do mojego skarba mówił.
-Słodko-mówię, i pochylam się nieśmiało aby dać mu całusa. Nie jestem pewna czy go odwzajemni gdyż, byłby to nasz drugi pocałunek. Pierwszym był ten gdy w butelkę graliśmy. Włodi jednak połącza nasze wargi. Moja twarz promienieje. Łapiemy się za ręce i ruszamy dalej. W jednym z przedziałów siedzi tylko starsza pani z kwiatem doniczkowym (takim ogromnym, coś a'la drzewko bonsai), oraz młody chłopczyk. Dosiadamy się, i obejmujemy ramionami. Po chwili do przedziału wchodzi kanar. Zaczyna od nas, i bez problemu kasuje nasze bilety. Potem czas przychodzi na starszą kobiecinę. Ta otwiera torebkę, i szuka biletu. Na małym stoliczku lądują okulary, parasolka, mentosy, słuchawki, smoczek (what?!), reklamówka, sztuczna szczena (w momencie gdy starsza pani wyjęła tą szczenę, Włodi zakrztusił się wodą, i opluł kwiatka na co pani na niego krzywo spojrzała, a ja zakrztusiłam się śliną) i inne przedmioty nieznanego pochodzenia. Po 10 minutach dokopuje się do biletu, który schowany był w rękawiczce...Zdenerwowany już kanar kasuje bilet, i podchodzi do chłopca. Okazuje się, że ten nie posiada biletu. Kanar, którego zdenerwowała babcia zaczyna krzyczeć na chłopca, a poczciwa babunia zaczyna go okładać kwiatkiem, krzycząc przy tym: ''Nie wstyd ci? Tak na małe dziecko naskakiwać?!''. Po 5 minutach ''pobity'' przez starszą panią kanar wybiega z przedziału, a my przybijamy babci piątki. Nasze rozmowy nie mogą trwać długo, gdyż zbliża się nasz przystanek. Zegnamy się z ''spokojną'' kobieciną, i wracamy do Wronki, Kati i jej mamy.


Kasia

Ze snu budzą nas wracający do przedziału Wojtek i Emi, którzy oznajmiają nam, że zaraz wysiadamy. Zbieramy nasze rzeczy i wychodzimy na korytarz. Po 5 minutach pociąg hamuje, a za szybą widzimy Dworzec Główny w Olsztynie. Przodem idą mama, Wronka oraz Romeo z Julką. Ja zostaje w środku i podaje im torby. Gdy ostatnia ląduje w rekach Andrzeja wychodzę z pociągu. W momencie gdy dotykam peronu, źle stawiam nogę. Zrywam się szybko na nogi, i krzyczę: ''Nic mi nie jest!''. Wszyscy spoglądają na mnie jak na kalekę, którą jestem. W budynku czeka na nas ciocia z wujkiem.
-Ciocia! Wujek! Jak ja się stęskniłam. -Podbiegam, i ściskam ich po kolei.
-Cześć Kasiu! Widzę, że namówiłaś mamuśkę na przyjazd.-mówi wujek Romek.
-To był pikuś, długo prosić to jej nie trzeba było. Poznajcie moich przyjaciół. To jest Emilka, a ten chłopak, który się od niej nie odkleja to Wojtek.
-Wiem kto to jest- Wujek śmieje się cicho.
-A ten miły młodzieniec to...-Ciocia spogląda wyczekująco na Andrzeja.
-To jest mój chłopak, Andrzej.Poznajcie się.
-Nie mówiłaś, że twoim chłopakiem jest Andrzej Wrona.- Mówi wujek unosząc brwi do góry.
-A czy to takie istotne?- mówię i przewracam oczami.
-Oczywiście,że nie. Miło mi was poznać.-Mówi lekko skrepowany wujo.
-Nam również!-odpowiada chórek.
Wsiadamy do jeepa wujka, i jedziemy do Wrzesiny.
-Romek, Możdżonki przyjadą?-pyta Mama.
-Tak, Marcin i Babcia też przyjadą.
-Marcin? Zbieżność nazwisk czy Marcin Możdżonek serio jest twoją rodziną?-pyta Emi.
-Serio jest moją rodziną.-odpowiadam.
-Jak to jest możliwe, że w takim razie nie interesowałaś się siatką?-Zadaje kolejne pytanie.
-Nie interesowałam się jego pracą, ale jest bardzo przyjemną osobą. Dobrze się z nim rozmawia, i dzisiaj chyba serio muszę z nim pogadać.
Po 30 minutach dojeżdżamy na miejsce, i całą gromadą ruszamy do ''dworku'' cioci. Możemy parami wybrać sobie pokoje. Jako, że mama krzywo spojrzała na to abym była w pokoju z chłopcem wylądowałam w pokoju z przyjaciółką, a Wronka z kumplem z teamu. Urodziny cioci są dopiero jutro, tak wiec razem z Wronką, Emi i Włodim idziemy w moje ukochane miejsce- do stajni. Każde z nas wybrało sobie konia. Ja dosiadłam tak jak zwykle Primore, Andrzej-Karo, Wojtek-Bruno, a Emi Persefonę. Wujek i Ciocia zajęli się uczeniem nowicjuszy, a ja ruszyłam na tor przeszkód znowu czując wolność i wiatr we włosach. Tak jadąc konno czuje, że żyje. To jest część mnie.

Wybaczcie, że tak dawno nie pisałam. Jak się podoba? ;D Czekam na komentarze! ;) Dziękuję za 700 wyświetleń! Kochani jesteście! <3 Jak bd 1000 wyświetleń zorganizuje konkurs ;)

sobota, 10 maja 2014

Rozdział VI

Wraz z Emi i Wronką, siadamy do jednej ławki gdyż są poczwórne. Do dzwonka zostało 10 minut. Z torby wyciągam trzy tymbarki i rozdaje je moim towarzyszom. Obejmuje Andrzeja i spoglądam na jego kapsel. Jego tymbark mówi ''Miej się na baczności'', co wydaje się być niepokojące gdyż tymbark się nie myli. Z ciekawości spoglądam na swój- ''Czeka cie coś, czego się nie spodziewasz.''. Jeszcze bardziej niepokojąco. Tym razem zerkam na kapsel Emi. Tymbark prorok mówi: ''Odwróć się''. Cała nasza trójka odwraca się w stronę drzwi, w których stoi...Włodi?! Chłopak uśmiecha się lekko i rusza w naszą stronę. Gdy zajmuje miejsce obok Emilki, Wronka pyta:
-Włodi chłopie, co ty tu robisz?
-Uczę się.- Wojtek pokazuje zęby w uśmiechu.
-Miło.-mówi Emi, i łapie go za dłoń.
Na twarzy Wojtka pojawia się uśmiech.
-Ładni z nas studenci.- śmieje się wesoło.I w tym momencie do klasy wchodzi nauczyciel. Lekcja jest tak nudna, że całą czwórką gramy w państwa i miasta. W końcu rozlega się dzwonek, i udajemy się na lunch. W drodze do stołówki za rękaw ciągnie mnie dziewczyna z mojej klasy, Kryśka. 
-Pogadajmy.- mówi, i wchodzi do łazienki.
-Idźcie zająć nam miejsca, a ja zaraz wracam. -mówię do Wronki,Włodiego i Emi, którzy kiwają mi głową i znikają za dębowymi drzwiami. Wchodzę do łazienki, gdzie czeka na mnie Kryśka.
-O co chodzi?-pytam.
-Myślisz, że jesteś taka fajna? Bo co z Wroną się umawiasz? Bo grasz w drużynie? Jesteś zwykłą dziwką.
-O co ci do cholery chodzi?! Co ja ci zrobiłam?
-To, że istniejesz.-odpowiada,i trzaskając drzwiami wychodzi z łazienki. Z ciężkim sercem udaje się na stołówkę.  Podchodzę do kucharki, i biorę sobie sałatkę i sok. Odwracam się, a na mojej twarzy ląduje talerz z sałatką oraz szklanka wody. Spoglądam w górę, i ukazuje mi się mściwy uśmieszek Kryśki. Odstawiam tace na bok, i wybiegam ze stołówki ze łzami w oczach. Z szafki biorę torbę, i wybiegam ze szkoły. W ciągu 10 min. dobiegam do domu, gdzie rzucam torbę na podłogę, i zmywam z siebie to świństwo zalewając się łzami.Co ja jej takiego zrobiłam? No tak...Umawiam się z Andrzeje. Po ubraniu się w dres, siadam na łóżku w moim pokoju, podwijam nogi pod brodę, i włączam laptopa. Po chwili włącza się Skype, i wyświetla zielona kropeczka obok Ani. Biorę oddech, i klikam na zieloną słuchawkę.Gdy ta odbiera wypuszczam powietrze z płuc.
-Cześć Kaśka!- odzywa sie tak dobrze znanym mi głosem.
-Eriena!- mówię przez łzy.
-Ej kochana co jest?-pyta zaniepokojona.
Biorę głęboki oddech, i wszystko jej opowiadam. Gdy w końcu milknę, Eriena mówi spokojnym głosem:
-Nie przejmuj się wariatką, zazdrości tego co osiągnęłaś.A takiego Wronki ci zazdroszczę.
-To tak boli...
-Wiem malutka.
Gdy chce się odezwać dzwoni dzwonek do drzwi.
-Er, ktoś się do drzwi dobija.Odezwę się potem.
-No dobrze, trzymaj się.
Rozłączam się, i schodzę na dwór. Przed drzwiami stoi Andrzej, który w chwili gdy otwieram mu drzwi rzuca się na mnie i mocno przytula. Ja natomiast staje na palcach i całuje go w usta. Razem z Endriu idziemy do kuchni gdzie razem przyrządzamy naleśniki.Andrzej chcąc się popisać jednego naleśnika podrzuca do góry na patelni, ten jednak źle podrzucony przykleja się do sufitu.
-Andrzej kurde!-piszczę.
-No co?- pyta i go odkleja. 
Ja jednak wkurzona bo na suficie została plama, obsypuje go mąką. Andrzej w odwecie robi to samo, a moja kuchnia staje się polem walki. Gdy kończy się mąka, próbuje obsypać go cukrem pudrem lecz środkowy ma inny plan. Podnosi mnie do góry, i udaje się w stronę łazienki.
-Andrzej, postaaaw mnie! Andrzej kurde!
Ten jednak uśmiecha się tylko, i wsadza mnie pod prysznic. Włącza wodę, i moje ubrania robią się momentalnie mokre. Aby nie wyjść tego na całkiem przegranej pozycji, wciągam go za sobą.
-Osz ty mała jędzo!- mówi Andrzej, i chlapie mnie wodą. Odpowiadam mu tym samym. Gdy z naszych ubrań ciekną potoki wody wychodzimy spod prysznica.
-Idę się ubrać.--mówię.
-A co ze mną?-pyta Wrona.
Ciągnę go do swojego pokoju i z szafki wyciągam największe dresy jakie mam, dostałam je od brata i są odrobinę za duże. Znajduje też koszulkę. Wręczam mu to, i wyganiam z pokoju. Sama szybko ubieram się w jeansy i koszule. Ubrana schodzę na dół, i czekam na dole. Po chwili z łazienki wychodzi Endriu w za krótkich dresach, oraz obcisłej koszulce. Na ten widok, padam ze śmiechu na kanapę, i ocieram łzy. Wronka podchodzi w moją stronę, i zaczyna mnie gilgotać. A ja jako, że mam gilgotki wyrywam się mu, i uciekam a on rusza za mną. Gdy w sypialni mamy tracę możliwość ucieczki ogłaszam, że się poddaje i oboje zanosząc się śmiechem padamy na łóżko. Oboje leżymy na plecach, trzymając się za ręce i co chwila na siebie spoglądając z uśmiechem na twarzach. W końcu przychodzi czas sprzątania.Wronka sprząta po nieudanych naleśnikach, a ja osuszam łazienkę.  Gdy dom błyszczy czystością, przychodzi do mnie sms od mamy:
''Córciu, dzisiaj nie wracam do domu. Przedłużył się wyjazd. Miłego dnia, wierze, że dasz sobie rade.''
Odpisuje:
''Jasne mamo, nie martw się.Pa.''
Spoglądam na stojącego przede mną Andrzeja, i mówie:
-Zostaniesz na noc? Mojej mamy dzisiaj nie będzie. Tylko jeden warunek, masz być grzeczny.
-Chętnie zostanę. Musze?- Wronka robi maślane oczka.
-Tak musisz być grzeczny.-mówię, i ze śmiechem kręcę głową.
-No dobze.-sepleni Wronka.
Wieczór spędzamy na przeglądaniu starych pamiątek mamy. Gdy wybija 2 rano, Wronka bierze mnie za ręce i zanosi do mojego pokoju. Układam się wygodnie na łóżku i przyciągam do siebie Wronkę. Zasypiam wtulona w jego tors, będąc pewna, że przyśni mi się coś pięknego.


Wybaczcie, że tak krótko. Jutro ukarze się kolejny ;) P.S Anonimy mogą komentować, proszę o komentarze! Czytasz, komentuj! :3 Pozdrawiam, i życzę słodkich snów.

wtorek, 6 maja 2014

Rozdział V

Kasia

Trening jest cięższy niż zazwyczaj, ale nie ma co się dziwić za tydzień pierwszy mecz. Sama rozgrzewka trwa kupę czasu. Przychodzi czas na wybór zespołów. Trener każe wybierać je doświadczonym już Agacie i Monice. Wybierają dosyć szybko, a ja trafiam do drużyny Agaty wraz z Emi. Każda z nas ustawia się na swojej pozycji, zaczynają ''przeciwniczki''. Chociaż słowo zaczynają to złe stwierdzenie. Wszystkie tworzą grupkę na środku boiska, chichocząc oraz wskazując na trybuny. Kogo one tam zobaczyły? Justina Timberlake? Spoglądam na trybuny i dostrzegam Wronkę, Kłosa oraz Włodiego. Uśmiecham się do nich, i macham ręką. Emi chyba ich nie zauważyła. Nie zdążam jej pokazać gości, bo Monika posyła w nas zagrywkę. Emi rzuca się na parkiet i odbiera piłkę, a chłopaki biją jej brawo, no oprócz Włodiego bo ten jeszcze krzyczy: '' Braaawo!''. Piłka przelatuje na drugą stronę, a Emi z otwartymi ustami patrzy się na trybuny. Ta chwila nieuwagi dużo ją kosztuje. Rzeźnik, jak to nazywamy Ankę przebija piłkę nad siatką a ta uderza Emi w twarz. Oszołomiona pada na podłogę, a my zbieramy się wokół niej.
-Wszystko w porządku?-pytam i wyciągam do niej rękę.
-Jasne.- odpowiada Emi, ze skwaszoną miną. Nie zdąża jednak podać mi ręki, ponieważ Włodi schodzi z trybun bierze ją na ręce i znosi z boiska wprost na krzesła.
-Ale sierota ze mnie.- mówi.
-To moja wina.-mówi Włodi.- Zapatrzyłaś się w naszą stronę. Głupia sytuacja.
-No co ty...-Emi nie zdąża dokończyć gdyż na hale wraca trener.
-Czemu nie gracie?! Co to za zbiegowisko?- W tej chwili dostrzega trzech skrzatów.- Oooo... Goście. Cześć chłopcy.
-Dzień dobry.- odpowiadają chórem.
-Co się stało?-pyta trener.
-Emi dostała w twarz piłką.-mówię i krzywię się wyobrażając sobie to nieprzyjemne uczucie.
-Możesz grac?- pyta trener zwracając się do Ziomka. Emi kiwa głową, i się do nas dołącza.
Reszta meczu obywa się bez podobnych incydentów, ponieważ wszystkie skupiamy się na grze. W tie-breaku przy stanie 13:12 dla nas wchodzę na serwy. Pierwszy serw pada na Ankę, która odbiera i powodując to, że Monika jest w stanie zaatakować po wystawie Kryśki. Emilka odbiera, a Agata kiwa i zdobywamy 14 punkt. Biorę głęboki oddech. Dobra, trzeba to zakończyć! Staje za linią, odbijam piłkę o podłogę kilka razy. Biorę głęboki oddech, wyrzucam piłkę w górę, i uderzam. Piłka wpada w sam róg boiska. Jest mamy to! Uśmiecham się szeroko, i przybijamy z dziewczynami piątki. Trener wstaje z krzesła, i mówi:
-Przegrane 10 kółeczek.
Monika rzuca mi mordercze spojrzenie, ja jednak się nie przejmuje i rzucam się w ramiona Wronki, który czeka na dole. Obejmuje go w pasie, staje na palce i całuje w usta. Kontem oka dostrzegam, że to samo robi Włodi, i Emi. Przerywam pocałunek, i szepce do Wronki:
-Ty to z Karolem razem wykombinowałeś nie?
Endriu uśmiecha się tylko, i puszcza oczko.
Razem z Emi, przebieramy się i wychodzimy do czekających na nas Skrzatów.

Następnego dnia

 Oznajmiam mamie, że jestem z Andrzejem na co ona reaguje uśmiechem. Nawet mówi, żeby Endriu przyszedł na obiad. Dzwonie do niego, pytając czy wpadnie a on z chęcią się zgadza. O dwunastej dzwoni dzwonek do drzwi, zrywam się z krzesła i otwieram je odpicowanemu Wronce. Całuje go w policzek, łapie za rękę i prowadzę do jadalni gdzie czeka na nas mama.
-Dzień dobry, pani Wierzbicka. Miło mi panią poznać.-mówi Wronka z uśmiechem.
-Witam. Ciesze się że mogę poznać nowego chłopaka córci.-mówi mama, i po chwili dodaje:- Usiądź proszę.
Siadamy za stołem.-Ja z Wronką naprzeciwko mamy.
Obiad się udał, moja mama zawsze świetnie gotowała. Musze się przyznać, że ja też.
-A powiedzcie mi...Robiliście to już?-pyta mama a ja zaczynam krztusić się ziemniakiem. Andrzej stuka mnie w plecy, a ja łapie oddech.
-Mamo!-mówię, i kręcę głową.
-No co!?- pyta Mama.
-Nie nie robiliśmy TEGO.-mówię z naciskiem na ostatnie słowo.
Andrzejowi błyszczą iskierki w oczach, a ja patrząc na niego wiem, że ta sytuacja okropnie go bawi.
Reszta kolacji przebiega bez większych ''wpadek''. Po sprzątnięciu naczyń, ja i Andrzej idziemy do mojego pokoju.
-Przepraszam za mamę, jest strasznie bezpośrednia.
-Nic nie szkodzi, wspaniała osoba.-Wronka śmieje się przyjaźnie, i rozgląda się po moim pokoju. -Kto to?- wskazuje na moją starą fotografie. Miałam wtedy dwa latka, siedziałam w samych spodenkach ubabrana czekoladą.
-To ja.- śmieje się wesoło.
-Jaka urocza. Mogę zatrzymać to zdjęcie?
-Jasne.-mówię i podaje mu je razem z ramką. 
Wieczór mija mi bardzo przyjemnie. Wronka opowiada mi o swoim życiu, chłopakach z teamu i śmiesznych historiach. Ja natomiast opowiadam mu o mazurach, rodzeństwie i przyjaciołach. Gdy wybija 19., odprowadzam moją miłość do drzwi, całuje na pożegnanie i patrze jak znika w mroku Wrześniowego wieczoru.

poniedziałek, 5 maja 2014

Rozdział IV

Kasia

Budzi mnie ból w prawym biodrze. Szybko orientuje się, że spadłam z łóżka i to dlatego rozbolało mnie biodro. Zdejmuje z szafki telefon, i spoglądam na datę oraz godzinę. Sobota, 4 Września. Godz. 6:50. Wstaje z podłogi, zaspana człapie do łazienki i wchodzę pod prysznic. Gorąca woda rozluźnia moje mięśnie, a moje myśli wędrują ku przyjaciółkom z mazur. Ciekawe co u nich. Musze się do nich odezwać.Rozmyślenia te przerywa jednak dzwonek do drzwi. Szybko wyskakuje spod prysznica, i krzyczę:
-Sekundkę!
Szybko owijam włosy w ręcznik tworząc ''turban'', drugim ręcznikiem owijam zarówno klatkę piersiową jak i uda. Wychodzę z łazienki, zbiegam po schodkach i spoglądam przez ''judasza''.  Wronka? Skąd Endriu ma mój adres? Przecież jeszcze u mnie nie był. Biorę głęboki oddech, i otwieram drzwi będąc jedynie w tym skąpym ''stroju''.
-Andrzej...Co ty tu robisz?-pytam.
-Bardzo chciałem cie zobaczyć.-Wronka spogląda na mój wytworny strój.- Ładnie wyglądasz.- W jego prawym oku pokazuje się błysk.
-Zbok!- uśmiecham się szeroko.
-Jaki tam zbok! A teraz jako, iż jest sobota a trening masz wieczorem idziesz do mnie. A najlepiej zabierz ze sobą Emi.
-Po co?- pytam podejrzliwie.
-Zobaczysz. Tylko ubierz się ładnie.Chociaż...tak też możesz iść.
Uderzam Wronkę w ramie, a ten udając ból trze je i robi śmieszne miny.
-Dobra Romeo, niech ci będzie.Zapraszam w moje skromne progi.
Odsuwam się na bok, i wpuszczam Endriu do środka. Chłopak rozgląda się dookoła, wchodzi do kuchni i z lodówki wyciąga mleko. Nie wyciągając szklanki wypija całość z ''gwinta''.
-Andrzej kurde! To było mleko mojej mamy! Zabije mnie, jak wróci z pracy i zobaczy, że zniknęło! 
-Oj tam! To tylko mleko.-mówi chłopak.
-Włącz sobie telewizor w salonie, albo po prostu posiedź a ja lecę się ubrać.
Andrzej siada na kanapie, a ja wbiegam na górę. W pokoju przeglądam wszystkie ubrania i wybieram żółtą sukienkę koktajlową rozkloszowaną na dole. Z szafki obok wyciągam czarne szpilki, aby dodać sobie parę centymetrów. Ubieram się w trymiga, idę do łazienki gdzie moje zbuntowane włosy układam w jako takie falki. Wracam do pokoju,i moim oczom rzuca się zachmurzone niebo za oknem. Z szafy wyciągam czarną skórę, którą wciągam na plecy. Spoglądam w lustro...Jest nieźle. Ze stolika biorę torebkę do której wrzucam telefon, portfel i chusteczki. Biorę głęboki oddech i schodzę na dół. Wronka siedzi przed telewizorem i ogląda ''Galileo''. Dopiero teraz rzuca mi się w oczy jego ubiór. Endriu ma na sobie jeansy, t-shirt oraz marynarkę. Wygląda świetnie. Staje na ostatnim schodku, i chrząkam cicho. Wronka zrywa się z kanapy, i bada mnie wzrokiem. Po chwili otwiera usta, i mówi:
-O rany... Miałaś ubrać się ładnie, a nie jak anioł.
Przewracam oczami, i mówię:
-Uznaje to za komplement. To co? Idziemy?
-Jasne.- Wronka uśmiecha się szeroko i bierze mnie pod ramie. 
Na pieszo idziemy na Emi, do której dotarł mój sms. Drzwi otwiera nam zanim nacisnęłam dzwonek. Przyjaciółka ubrana jest w nieziemską zieloną zwiewną sukienkę. 
-To co idziemy?- pyta.
-Jasne.- Wronka uśmiecha się szeroko i puszcza jej oczko.
-Ładna z was para.- mówi Emi, i cicho chichocze.
-Ha Ha, ale zabawne! No rusza się mała, zanim mi broda wyrośnie!- mówię.
Jedziemy autobusem jako, że Wronka ze swoją nogą nie może prowadzić. Wysiadamy pod domem naszego ''malutkiego'' przyjaciela. Wronka puszcza mnie pierwszą. Otwieram drzwi, i opada mi szczęka. W salonie czeka na nas cała drużyna Skry. 
-Wronka ty dziadzie! Wszystko zaplanowałeś!- uśmiecham się szeroko.-Cześć chłopaki!
-Siemanko!- krzyczy wychylając się z tłumu Karollo.
Za mną do mieszkania wchodzi Emi, i jej reakcja przypomina moją. Po chwili się otrząsa i macha do chłopaków. Chwile po Emi w mieszkaniu zjawia się Endriu.
-Chłopaki poznajcie Kasie.- Wronka wskazuje na mnie.
-Cześć Kasia!-Krzyczą chłopaki. Widocznie Wronka już im się ''pochwalił''.
-Siemanko!- odpowiadam, i posyłam im uśmiech.
-A to jest Emilka, przyjaciółka mojej Kasi.-Andrzej tym razem wskazuje na Emi.
-No hej!- Mówi Emi, wyraźnie zadowolona.
Spoglądamy na siebie, z szerokimi uśmiechami. Endriu obejmuje mnie ramieniem i pochylając się nade mną szepce mi do ucha:
-Z kim zeswatamy Emi?
-Jesteś niemożliwy!- Kręcę głową i wybucham śmiechem. 
Po chwili zostaje wciągnięta w tłum, i zaczynam poznawać chłopaków. Wszyscy są bardzo pozytywnymi osobami, i świetnie mi się z nimi rozmawia. Karollo wręcza mi swój numer, mówiąc: ''Zapewniam dyskrecje, i prawdziwą przyjacielską dłoń.'' Dziękuję mu serdecznie, i zaczynam rozumieć dlaczego przyjaźnią się z Endriu. Niesamowicie mało jest tak pozytywnych osób jak on. Po chwili Blondyna- tak ochrzcili Karola chłopcy rzuciła pomysł gry w butelkę. Wszyscy chętnie się zgodzili. Usiedliśmy na podłodze, a Wronka jako gospodarz zaczął kręcić. Butelka wypadła na Uriarte.
-Pytanie czy zadanie?-pyta Wronka.
Nico łamanym językiem odpowiada, że zadanie. Wronka myśli, i po chwili się odzywa:
 -Musisz się pomalować, zrobić sobie zdjęcie i zdjęcie te wysłać trenerowi z dopiskiem: ''Jest Pan Boski''.
Chłopcy wybuchają śmiechem, a Uriarte robi wielkie oczy.
-No! Never, nigdy!
-Nico, nie masz wyboru! Albo to, albo kartka oświadczynowa dla twojej sąsiadki!
-Och...no. Why?- mówi Nico.
-To jest butelka.- odpowiada Kłosu.
Nico zrezygnowany wstaje z podłogi, i z pożyczonymi ode mnie kosmetykami udaje się do łazienki. Jako, że wszyscy są ciekawi nowego image Nicolasa przerywamy grę. 15 min. później w korytarzu pojawia się umalowany Nico.  Wszyscy padamy ze śmiechu, a Nicolas wiedząc jak wygląda do nas się dołącza. Gdy głupawka powoli przechodzi, Nico robi sobie komórką zdjęcie i wysyła je do trenera.
-No to zginę...-mówi i siada obok Antigi.
Tym razem butelką kreci Nico. Tym razem butelka zatrzymuje się na Kłosie. 
-Pytanie czy zadanie?- pyta Nico.
-Dawaj pytanie. -odpowiada Karollo.
-Jak długo spałeś z misiem?
Karol robi nadąsaną minę, i mówi:
-Nadal śpię, no i co z tego!
Mina Karola powoduje kolejną fale śmiechu. Po zakręceniu butelką przez Karola przed wyborem staje Emi.
-Pytanie czy zadanie?-pyta Karol.
-A niech wam będzie zadanie!
-Pocałuj Włodiego.- Karol mruga do Wronki.
Emi zmieszana podchodzi do Włodiego, i całuje go w usta. Gdy zaczyna odrywać usta, Włodi, przysuwa się do niej i  kontynuuje pocałunek a wszyscy zaczynają bić brawo. Gdy w końcu odrywając się od siebie, Emi patrzy innym wzrokiem na Włodiego. Następna godzina zlatuje niezwykle szybko, a my z Emi musimy się zbierać ponieważ została nam godzina do treningu. Gdy wychodzimy z domu Wronki, Włodi wsuwa Emi swój numer w dłoń, uśmiecha się szeroko i znika w domu Wronki.
-Wiesz co?-pyta Emi.
-Co Emi?-pytam.
-Do tej pory nie wierzyłam w miłość. 
Spoglądam na nią, śmieje się przyjaźnie i razem ruszamy wgłąb ulicy.


I jak się podoba? Co ciekawego chcielibyście zobaczyć? ;) Wybaczcie, że taki kiepski.

sobota, 3 maja 2014

Rozdział III

Andrzej

Razem z Kasią idziemy do małej Kafejki na rogu ulicy, ponieważ nie znaleźliśmy Emilki. Zamawiam stolik schowany za przepierzeniem. Odsuwam krzesło, tak aby Kasia mogła zająć swoje miejsce. Po chwili podchodzi kelnerka, i zadaje standardowe pytanie:
-Co podać?
-Wybieraj- mówię do mojej ''towarzyszki''.
-Hmmm...-Kasia spogląda w kartę.-To może...Cappuccino Orzechowe, oraz murzynka?
-W takim razie ja to samo.- mówię i uśmiecham się do Kasi, a ona odwzajemnia uśmiech.
-Skąd znasz tą kawiarnie?-pyta.
-Gdy byłem mały przychodziłem tu razem z mamą.
-To ty byłeś mały?-Kaśka śmieje się cicho.
-Gdy miałem mało lat...-poprawiam się, i kręcę głową z uśmiechem na ustach.-Jakie jest twoje marzenie?
-Aby Andrzej Wrona dał mi żyć, wyprowadził się, i nigdy więcej się do mnie nie odezwał.- mówi Kasia grobowym tonem, a ja czuje jak pęka mi serce.
-W takim razie, pójdę już sobie.-Mówię, i zaczynam się podnosić.

Kasia

Wronka naprawdę uwierzył, że to prawda i zaczął się podnosić. Spojrzałam na niego, nie wytrzymałam i wybuchnęłam śmiechem.
-O co chodzi?-pyta marszcząc brwi.- Czemu się śmiejesz?
-Żartowałam! Moje marzenie? Mam kilka marzeń...Móc jeździć konno, sprawdzić się jako siatkarka, widzieć szczęśliwą Emi, codziennie widzieć uśmiech na twojej twarzy, mieć kogoś mi bliskiego, no i może to zabrzmi głupio, ale być szczęśliwą.
-Spadł mi kamień z serca! Wiesz...Myślę, że kilka marzeń mogę spełnić.
W tym momencie pojawia się kelnerka przynosząc zamówienie. Stawia je na stole, i odchodzi. Andrzej pochyla się w moją stronę.
-W jaki sposób?- Szepce.
-No cóż... Jeśli chodzi o siatkę, to mogę z tobą potrenować jak wrócę do formy. Oczywiście, jeśli chcesz.-Andrzej kładzie dłoń na stolik.
-Chętnie, a co z pozostałymi?-pytam.
-Cóż dwa, a może nawet więcej marzeń możemy zawrzeć w jednym.
-W jaki sposób?- Unoszę prawą brew do góry.
-Na pewno możemy połączyć bycie z kimś i mój uśmiech.No i może nawet szczęście-Wronka słodko się uśmiecha.
-Do tego pijesz!-mówię.
-Co ty na to? Będziemy razem? Mój uśmiech masz wtedy gwarantowany.
-No cóż...-Biorę łyk gorącego napoju.- To chyba przeznaczenie, więc możemy spróbować.
-Naprawdę?- Pyta Andrzej, a na jego ustach wykwita piękny uśmiech.
-Naprawdę.-Potwierdzam, a Endriu wpija się w moje usta.
-Ale tylko spróbować! Jak nam nie wyjdzie, to się rozstajemy,jasne?
-Jasne, psze Pani!- mówi Andrzej.
-No to dobrze, że to ustaliliśmy.- uśmiecham się szeroko.
-A co do pozostałych marzeń...-mówi, i łapie mnie za rękę.- Emilka ma kogoś?
-Nie, a co?- mrużę podejrzliwie oczy.
-Nie nic...-Na ustach Andrzeja pojawia się podejrzany uśmiech.
-Andrzej no mów! Co wykombinowałeś?
-Nie nic, opowiedz mi o sobie.
-To może tymi powiedz jakie są twoje marzenia. -mówię.
-Zdobyć złoto na Mś, odnaleźć spokój,szczęście...Nie wiem trudno powiedzieć.
Ja i Endriu siedzimy razem, i miło spędzamy czas.Gdy mija godzina odkąd zjawiliśmy się w kawiarence środkowy pyta:
-To co teraz robimy?
-No nie wiem... Jako, że masz złamaną nogę wiele opcji odpada... Mogę zaproponować wycieczkę do mnie, albo do ciebie.I to chyba tyle...
-W takim razie może do mnie?- mówi pytającym głosem Wronka.
-Okej, innym razem możemy pójść do mnie.
-Nie ma sprawy.-Wronka pokazuje zęby w uśmiechu, łapie mnie za rękę, po czym razem wychodzimy we Wrześniowy chłód. 
Dojazd do mieszkania Andrzeja zajmuje nam góra 5 min. Endriu otwiera drzwi, i przepuszcza mnie przodem. Wchodzę do przestronnego, i pełnego światła salonu. Wszystko tu jest takie nowoczesne, oraz pełne wyjątkowego stylu.
-Jejku...Ale niesamowite mieszkanie.-mówię. 
-No cóż...Dziękuję. -Wronka uśmiecha się szeroko.-To co, może jakiś film?
-Chętnie.-odpowiadam.
Endriu pokazuje mi szafeczkę z filmami, i prosi abym coś wybrała. Przeglądając pobieżnie filmy trafiam na: ''Nieletni Pełnoletni''. Wyciągam go, i pokazuje Wronce. Andrzej przynosi popcorn, Coca-cole oraz orzeszki. Ja siadam na kanapę, a on włącza  płytę. Pilot zostawia na stoliku, siada obok mnie, i obejmuje mnie w tali ręką. Siedzę w takiej pozycji, że jest mi strasznie nie wygodnie, wiec opieram głowę o tors chłopaka, a ten całuje mnie w czubek głowy. W połowie filmu spostrzegam, że Wronka usnął. Po cichu wysuwam się z jego objęć,i w torebce znajduje marker, który świeci w ciemności, a przy świetle dziennym go nie widać. Jego twarz dekoruje ''pięknymi'' malunkami, ale nie oszczędzam również ramion. Gdy na twarzy, oraz ramionach Andrzeja nie ma wolnej przestrzeni chowam jego kule do szafy, a na gipsie pisze: Najlepszy towar w mieście. Na stoliku zostawiam karteczkę: 

''Kochanie,
musiałam uciekać. Zadzwoń później. Kocham, i tęsknie,
   Kasia.''                                       

Zabieram kurtkę, i wracam do domu gdzie czekają na mnie smsy od Emi. Ja jednak padając ze zmęczenia rzucam się na łóżko i odpływam do krainy snów.                  


Wybaczcie, że dopiero teraz ale brak czasu oraz sprawy rodzinne. Jak się podoba? :) Byle jaki ale zawsze ;)