niedziela, 17 sierpnia 2014

Rozdział XI

Trzy miesiące później

Kasia

Zaczynamy trening. Na początek standardowe 20 kółek wokół hali, rozgrzewka i wybieranie drużyn. Dzisiaj mam ten komfort, że to ja i Agata wybieramy drużyny. Do mojej trafiają Monika, Anka, Aśka, Justyna i Paula. W drużynie Agaty natomiast są Emi,Ewelina,Sandra, Daria oraz Klaudia. Tych ostatnich można się obawiać, tak samo jak pani Kapitan czy Emilki, mocny skład . Mecz trwa w najlepsze, a moja drużyna przegrywa w ostatnim secie 14:13. Zagrywka Agaty, obrona Moniki i felerne rozegranie do mnie przez Ankę, która rozgrywa wprost na słupek. Wyskakuje do góry, atakuje i całym ciężarem ciała ląduje na lewej nodze, która nienaturalne wygina się w kolanie. Ląduje na parkiecie i zwijam się z potwornego bólu, do oczu napływają mi łzy. Do bólu nogi dołącza ogromny ból podbrzusza. Wokół mnie zbiera się cała drużyna wraz z trenerem, który pyta poważnie zmartwiony:
-Dasz rade wstać?
Kręcę głową i dodaje zwracając się do Emilki:
-Emi weź z torby mój telefon i zadzwoń po Andrzeja aby tu przyjechał. Autem.Wyjaśnij mu wszystko.
Emilka kiwa głową i wbiega do szatni.
-Dziewczyny przenieśmy ją na bok.- mówi trener.
Tworzą żywe nosze i znoszą mnie na bok.
-Na dzisiaj koniec... Możecie się przebrać.-Dodaje po chwili.
Dziewczyny spoglądając na mnie ze współczuciem wchodzą do szatni. Po chwili wynurza się z niej przyjaciółka.
-Wronka będzie za 10 minut.-mówi.
-To dobrze.-mówię i zasłaniam twarz rękoma.
-Możesz ruszyć nogą?- Trener zadaje kolejne pytanie.
Próbuje, i moją nogę przeszywa fala potężnego bólu. Ze łzami w oczach kręcę przecząco głową.
-Spuchnięte...- Mówi Emi oglądając kolano.
-Skocz po lód.-Trener wydaje polecenie Emilce. Ta szybko wykonuje polecenie i po chwili przykłada go do obolałego kolana.Przynosi to sporą ulgę. Spoglądam na nią i mówię:
-Nie musisz tutaj być...
-Ale chce. Poczekam tu, dopóki nie przyjedzie Andrzej po to aby cie zawieść do szpitala.
-Dziękuję...- Szepce, a do moich oczu napływają łzy wzruszenia.
-W końcu jesteśmy przyjaciółkami, nie?- Mówi i mruga szybko aby pozbyć się napływających do oczu łez.
Zamykam oczy i myślę o wszystkim, tylko nie o kolanie. Jakiś czas później (wydaje mi się, że są to lata) słyszę dźwięk otwieranych drzwi i szybkie kroki. Otwieram oczy, Andrzej.
-Co się stało?- słychać wyraźny niepokój w jego głosie.
-Mały upadek.-wykrzywiam usta w uśmiechu.
Trener podaje rękę Andrzejowi, i od razu przechodzi do rzeczy.
-Upadła, i to w bardzo niepokojący sposób. Prawdopodobnie jest to uraz kolana. Poważny na tyle, że ma problem z podniesieniem się. Możesz ją zawieźć do szpitala?
-Oczywiście.- Odpowiada Wrona i kiwa głową.
Wraz z trenerem pomagają mi wstać. Obejmuje ramieniem Andrzeja i ruszamy w kierunku drzwi, przy których Emi podaje mi torbę. Dziękuję jej i wychodzę z ukochanym na chłodny Styczniowy mróz. Chłopak pomaga mi ubrać kurtkę. Spodenek nie zmieniam, ponieważ byłoby to zbyt bolesne. Szybko docieramy do auta, wsiadam do niego z pomocą Andrzeja. W aucie jest strasznie nie wygodnie ze względu na nogę. Do szpitala miejskiego im. Jana Pawła II docieramy po 20 minutach. Na miejscu Andrzej tłumaczy recepcjonistce powagę sytuacji, ta kiwa głową i dzwoni do gabinetu chirurga. Ten przyjmuje nas po kwadransie. Do gabinetu lekarskiego wchodzę razem z ukochanym. Za biurkiem siedzi starszy mężczyzna, witając nas z uśmiechem.
-Połóż się proszę.- mówi wskazując dłonią na kozetkę.
Wykonuje polecenie, a lekarz przechodzi do oglądania kolana. Gdy karze mi wstać, z milczeniem nie wytrzymuje i pytam nerwowo:
-Co mi jest?
Spogląda na mnie znad okularów i odpowiada fachowo:
-Aby potwierdzić moje przypuszczenia musimy wykonać RTG oraz USG.
-Jakie przypuszczenia?- pyta środkowy.
Lekarz ignoruje pytanie, wypisuje coś na karteczce, którą po chwili mi podaje i odzywa się cicho.
-Z tą karteczką udajcie się do sali 25, na miejscu podajcie tą karteczkę recepcjonistce. Wyniki bez opisu będą od razu, zabierzcie je i przyjdźcie tutaj.
Dwa kwadransy później stoimy pod gabinetem chirurga. Kilka chwil później lekarz woła nas do środka. Na miejscu, nic nie mówiąc wyciąga rękę po wyniki. Oglądając je kiwa lekko głową.
-Tak myślałem.- Spogląda na mnie.- Szkoda, że się nie pomyliłem.
-O co chodzi?- pytam.
-Skręciła pani staw kolanowy. Niestety jest to skręcenie III stopnia, należy ono do najcięższych.-Chirurg spogląda na zdjęcie i po chwili kontynuuje.-Ma pani uszkodzoną łękotkę oraz zerwane więzadło.
-Nie brzmi to optymistycznie.- Wykrzywiam usta.
-Bo takie nie jest... Wyląduje pani w szpitalu, gdzie czeka panią artroskopia. Przy okazji zrobimy inne wyniki aby sprawdzić czy wszystko inne jest w najlepszym porządku. Po artroskopii czeka panią rehabilitacja.
-Kiedy będę mogła wrócić do treningów? Za miesiąc mam ważne mecze. Będę rozpatrywana przy naborze do Reprezentacji Polski Juniorek w Siatkówce na przyszły rok. Musze trzymać formę...
-Obawiam się, że to nie możliwe. Może za dwa miesiące będzie mogła pani zdjąć usztywnienie.
-Nie rozumiem...- mówię zdezorientowana.
-Treningi będzie mogła pani wznowić jeśli dobrze pójdzie za 300 dni. Jeśli pójdzie źle za jakieś 360. Przykro mi, ale musi pani pamiętać o tym, że zbyt wczesny powrót do treningów oraz niedokończony proces leczenia grożą poważnymi konsekwencjami leczonymi tylko i wyłącznie zabiegami chirurgicznymi wiążącymi się z długotrwałą przerwą od sportu. Dlatego niech kieruje się pani maksymą: ''Wyleczyć, a nie zaleczyć''.
-Jak to... Rok? Rok?! Za rok to ja mogę się pożegnać z jakimikolwiek szansami! To całe moje życie...- Dodaje z łzami w oczach.
-Będzie miała pani jeszcze nie jedną szanse...
-Doktor ma racje... Teraz przede wszystkim musisz wrócić do zdrowia.- Mówi Andrzej.
-Odkąd odkryłam ten sport, stał się on moim życiem. Ja nie mogę nie grać...-Spoglądam w oczy lekarzowi, błagając Boga o to aby ten mnie zrozumiał.
-Rozumiem, ale jeśli chce pani jeszcze wrócić do gry to trzeba to wyleczyć. Nie ma innej opcji.
Zamykam oczy, trę ręką po czole i dochodzę do wniosku, że lekarz może mieć racje.
-Dobrze... Jeśli poddam się leczeniu, to czy mam szanse wrócić do sportu?-pytam.
-Oczywiście, ale musisz liczyć się z tym, że kontuzja może się odnawiać.
Kiwam głową, i krzywię się lekko. Tak myślałam.
-Obawiam się, że będzie musiała pani zakupić kule.-Lekarz spogląda mi w oczy.
Spoglądam na Andrzeja, i z uśmiechem pytam:
-Andrzej masz jeszcze te swoje kule?
-Jasne, że mam.- Chłopak uśmiecha się szeroko.
Lekarz pociera ręką o rękę, i mówi zadowolony:
-Doskonale! Za chwile przygotujemy pani sale. Czy mógłby pan przywieźć swojej siostrze to co trzeba do szpitala?
Oboje z Andrzejem wybuchamy śmiechem.
-Oczywiście, ale to moja dziewczyna.- Andrzej chwyta mnie za dłoń.
-Och...Przepraszam. Wyglądacie na rodzeństwo.
-Nic nie szkodzi.-Odpowiadam za nas oboje.
-Dobrze to ja już pojadę.-Mówi Andrzej i wychodzi z gabinetu.
Po wyjściu Andrzeja z gabinetu, chirurg przechodzi do tłumaczenia tego co dalej.
-Dobrze...Najpierw czeka na panią Artroskopia, oraz badania sprawdzające czy wszystko w pani organizmie jest okej. Musimy to wiedzieć. Następnie po otrzymaniu wyników, jeśli wszystko będzie w porządku założymy pani stabilizator i przejdziemy do rehabilitacji. Tak na przyszłość, polecam zakładanie stabilizatorów.
Kiwam głową po to, aby pokazać, że wszystko zrozumiałam.

Dwie godziny później

Kładę się na niewygodne łóżko szpitalne i leże wpatrzona w sufit. Właśnie wróciłam z badan, które pochłonęły resztkę moich sił. Zmęczona zamykam oczy i w momencie gdy już prawie znajduje się w objęciach morfeusza słyszę głos mamy.
-Córciu! Jak się czujesz?! 
Z krzywą miną otwieram oczy, opieram się o ścianę i odpowiadam skwaszonym tonem:
-Myślisz, że jak mogę się czuć ze skręconym stawem kolanowym?
-Zobaczysz! Wszystko się ułoży! Jest dobrze.- odpowiada mama optymistycznym tonem.
-Nie jest dobrze!- Podnoszę głos.- Jestem wykluczona z gry! Na rok. Rozumiesz? Rok! Wszystko co kocham musi poczekać rok!
-Córciu...-mówi mama niepewnym głosem.
-Daj spokój.- Kręcę głową.- Nie chce mi się rozmawiać. Wyjdź proszę.
Mama niepewnie zostawia reklamówkę na szpitalnej szafeczce, i wychodząc z sali zamyka za sobą drzwi. Zasłaniam twarz rękoma i zaczynam płakać. Ona nigdy tego nie zrozumie... Najpierw straciłam tatę, konie i rodzeństwo...Teraz straciłam jeszcze siatkówkę. 
Rozlega się pukanie do drzwi oraz dochodzący zza nich głos Andrzeja:
-Kasieńko? Wszystko dobrze? Mogę wejść?
-Daj mi spokój...Proszę. Musze zostać sama. Ale jak możesz zadzwoń do Emilki, i poproś o przyjazd tutaj.
-Jasne...- Odpowiada cicho Andrzej.

Andrzej

W głosie Kasiu czuć załamanie. Wiem co to znaczy odnieść kontuzje, ale aż takiej nigdy nie odniosłem...Postanawiam dać jej trochę spokoju, dać jej chwile do przemyśleń. Wykonam jej prośbę, i zadzwonię do Emilki. Wyciągam telefon z kieszeni i wybieram numer dziewczyny.
Przerywany sygnał...Dziwne.
Dzwonie jeszcze raz, i znowu to samo. Pip...Pip...
W momencie gdy wybieram numer libero po raz trzeci dzwoni do mnie Włodi. Odbieram.
-Halo? Cześć Wojtek. Co jest?
-Emilka...Ja...-W słuchawce słychać płacz i dźwięk sygnału karetki.
Zaniepokojony pytam jeszcze raz:
-Stary co jest? Coś ci się stało?!
Chwilowa cisza, i znowu rozlega się głos przyjaciela w słuchawce.
-Mi nie...
-To komu?- Moje ciało przeszywa mróz. Boje się odpowiedzi na to pytanie.
-Emilce...Potrącił ją samochód. To moja wina...
Czuje, że robi mi się słabo. Telefon wypada mi z dłoni.


Jak wam się podoba nowy rozdział? :D Przepraszam za przerwę, ale przez mój dom przewinęło się pół rodziny xD Komentujcie :)

4 komentarze:

  1. Dzieje się. Biedna Kasia... I do tego Emilka...
    Czekam na kolejny ! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu jak mi szkoda Kasi,taka kariera przed nią stała otworem...A do tego Emilka.No po prostu istny pech i mnie ogromnie zaskoczyłaś.Chcę wiedzieć co dalej :p
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieję ,że Emilka z tego wyjdzie. W życiu zdarzają się wypadki . Ludzie załamują się , upadają ,ale zazwyczaj znajdują siłę do tego,aby się podnieść. Mam nadzieję,że Kasia również znajdzie taką nadzieję i siłę.
    Zapraszam na coś ostatniego w moim wykonaniu. W rolach przygasających : Lottie i Luca. http://przygasajac.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej zostałaś nominowana do Liebster Award :) Więcej informacji na: http://szkrzatek.blogspot.com/2014/08/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń