wtorek, 22 kwietnia 2014

Rozdział II

Została mi godzina do wyjścia z domu. Otwieram gazetę, którą rano zostawiła mama przed wyjściem na basen (jest ratowniczką). Przeglądam pierwsze kilka stron, nic ciekawego. Jednak jeden z artykułów rzuca mi się w oczy:

Andrzej Wrona Kontuzjowany.

Przechodzę do artykułu, który brzmi tak:

''Siatkarze PGE Skry Bełchatów przybyli wczoraj na trening studentek z miejscowego uniwersytetu. Podczas meczu studentki grały w mieszanych składach z naszymi siatkarzami. W trakcie drugiego seta, jedna ze studentek niefortunnie wyskoczyła do bloku, i wpadła na Andrzeja Wrone. Pomogła mu zejść z boiska, wraz z Mariuszem Wlazłym.  Prześwietlenie wykazało złamanie. Trening ten wykluczył Andrzeja z gry przynajmniej do końca sezonu. Jak widać, i na naszych siatkarzy szykowane są zamachy...! Ciekawsze jest jednak to, iż Andrzej Wrona dał jej swój numer. Kto wie co z tego wyniknie?Czy będziemy mieli kolejne siatkarskie wesele?''

Jasna cholera! Jestem już w gazecie?! Andrzej ma złamaną nogę...Czy ja muszę na wszystkich sprowadzać nieszczęście? Na pewno do niego nie zadzwonię. Po to żeby znowu wylądować w gazecie? Oni planują mi wesele, gdzie ja prawie chłopaka nie znam! Nie ma mowy, będę go unikać, zapomni o mnie i moje życie wróci do swojego starego nudnego rytmu. Spoglądam na telefon, ponieważ przyszedł sms od Emi, który brzmi tak:
''Dzisiaj moja droga idziemy na mecz Skry. Grają z KK mecz towarzyski. I nie przyjmuje odmów! Przy okazji pouczę cie trochę zasad gry.''
 Miałam unikać Andrzeja, a założę się, że będzie siedział na trybunach. Ale z drugiej strony... Zobaczyłabym Marcina, spędziła czas z Emi, i wyrwała się z domu. Przecież na hali będzie mnóstwo ludzi! Na pewno na mnie nie zwróci uwagi! Czyli decyzja podjęta, idę. Podchodzę do blatu, wyrywam karteczkę z bloczku, i pisze na niej: 

''Mamusiu,
Lece do szkoły, a potem razem z Emilką idziemy na mecz. Będę około 20 w domu, pa. A i nie będę odbierała telefonu bo na hali nic nie słychać.
                                                                                                                    Kasia''

Zakładam trampki, biorę torbę z blatu i wychodzę we wrześniowy ranek. Do szkoły mam jakiś kilometr, jednak po drodze zachodzę po Ziomka.Ach! Pewnie nie wiecie  kim jest ziomek. Ziomek, to ksywka Emilki. Nabyła ją dlatego, że bardzo lubi Łukasza Żygadło. Pukam do drzwi, które otwiera jej mama.
-Cześć, ty pewnie jesteś Kasia? 
 -Dzień dobry, tak nazywam się Kasia.-Uśmiecham się szeroko.- Jest Emilia?
-Tak...właśnie...
Mama Emilki nie zdąża dokończyć, ponieważ przerywa jej córka.
-Nie żadna Emilia! JA JESTEM EMILKA. E MIL KA. Kumasz?- Zdenerwowana Emilia wychodzi zza mamy, a ja na widok jej miny wybucham śmiechem.- To nie jest śmieszne!
Po chwili, gdy już dochodzę do siebie odpowiadam jej:
-Wiem, po prostu zrobiłaś śmieszną minę. Będę pamiętać... Nie Emilia, tylko Emilka. 
 -To dobrze.- Emilka się szeroko uśmiecha, bierze mnie pod ramie i razem ruszamy w kierunku szkoły. Na holu musimy się rozstać, ja udaje się na Lingwistyke, a Emilia na zajęcia z medycyny. Jako, że Emi poszła na swoje zajęcia, nie mam z kim siedzieć, i dosiadam się do jakiegoś chłopaka odwróconego w drugą stronę, zajętego rozmową z niskim blondynem.
-Ekhm... Mogę tu usiąść? 
Chłopak odkręca się na krześle, a mi opada szczena.
-Andrzej? Co ty tu robisz?!
-Czekam na wykład.- odpowiada Wrona, również zaskoczony moją obecnością.
-Czy ty przypadkiem już nie skończyłeś szkoły?
-Jedną tak. Powiedzmy, że postanowiłem wrócić do szkoły i ukończyć dziennikarstwo.
-Oh...Rozumiem. Przepraszam za nogę. Słyszałam, że jest złamana.
-Taaaak, ale to nic takiego. Zagoi się. Co cie nie zabije, to cie wzmocni. A poza tym dzięki temu poznałem ciebie.
-Wiesz...jeśli o to chodzi, to  chyba nic między nami nie będzie. Nie znam cie, różnimy się, jestem pechowcem co ci się raczej nie przysłuży, a poza tym widziałeś dzisiejszą gazetę? 
-Nie, a o co chodzi?
-O to.- Wyjmuje gazetę z torby, i rzucam mu ją na kolana.Andrzej otwiera ją, przegląda i trafia na odpowiedni artykuł. Czyta go, zamyka gazetę i spogląda mi w oczy.
-Nie przejmuj się tym.-mówi i się uśmiecha.
-Jak mam się nie przejmować? Ja cie nawet nie znam!
-Słuchaj...-Andrzej przerywa na chwile.
-Kasiu.- podpowiadam i marszczę brwi.
-Tak...Kasiu, wiedziałem!
-Jasne...-odpowiadam.-Widzisz?To bez sensu! Nawet nie znasz mojego imienia!- Wstaje, a Wrona się odzywa:
-Znam!
Spoglądam na  niego,kręcę głową, i siadam dwa stoły dalej. Przez resztę zajęć mam głowę w chmurach, i nie słucham wykładowcy. Gdy rozbrzmiewa dzwonek, wszystko wrzucam do torby i wpadam na Wrone, który próbuje mnie zatrzymać. Ja jednak przechodzę pod jego ramieniem i wybiegam na korytarz, gdzie czeka na mnie podekscytowana Emi.
-Nie uwierzysz! Zgadnij kto chodzi do naszej szkoły!
-Wrona.- odpowiadam.
-Skąd wiesz?- pyta zawiedziona Emi, wyraźnie chciała się podzielić ze mną newsem. 
-Chodzi ze mną do klasy.
-No to super! Bierz się za niego!
-Wiesz... nie mam na to ochoty. On nie zna nawet mojego imienia! To bez sensu. Postanowiłam, że będę go unikać. 
-Oj przestań! Pozna cie.
-Nie, nie ma mowy! Nie gadajmy o tym proszę. 
-Okej, skoro chcesz...
Reszta dnia minęła spokojnie. Ani razu nie trafiłam na Wrone. Przyszedł czas na siatkówkę. Razem z Emi szybko się przebrałyśmy. Emi w koszulkę z 16-stką na plecach, a ja z 17-stką. Wyszłyśmy na hale i zaczęłyśmy odbijać. Przyszedł trener, i szybko zrobiłyśmy rozgrzewkę. Po rozgrzewce, przyszedł czas na grę., tym razem moja drużyna wygrała 3:0. Gdy miałam razem z Ziomkiem iść do szatni zawoła mnie nauczyciel. 
-Poczekam na ciebie.- odzywa się Emi.
-Dzięki.- uśmiecham się, i idę do magazynku gdzie za biurkiem siedzi trener.
-O co chodzi Panie trenerze?- pytam lekko zaniepokojona.
-Grałaś wcześniej w siatkówkę?-pyta trener.
-Tak, wczoraj.
-I to był twój pierwszy raz?- trener pyta zdziwiony.
-No tak...
-Niesamowite... Chciałem ci zaproponować grę w klubie na pozycji środkowej, ewentualnie atakującej. Co ty na to?
-Jaaa...Ale jak to?
-Grasz świetnie... Potrzebujemy świeżej krwi. Jeśli boisz się tego, że nikogo nie znasz to poprawie ci humor i powiem, że gra u nas Emilka.
-Dobrze...Zgadzam się. 
Trener zrywa się z krzesła, i mnie przytula.
-Dziękuję.-Trener uśmiecha się szeroko.
-To kiedy pierwszy trening, co mam kupić,i gdzie mam się stawić? I właściwie jaki klub?
-PGE Skra Bełchatów, a konkretniej trzecia liga. Twój pierwszy trening odbędzie się jutro o 17:00 w Hali Energia.  Nie licz na to ,że będziesz od razu grac w pierwszym składzie.  
-Nawet o tym nie marze.-uśmiecham się szeroko.- To co mam kupić?
-Najlepiej pójdź z Emilką do galerii, ona ci doradzi jeśli o marki chodzi. Potrzebujesz dobrych butów, spodenek, koszulki, może dziwne, że to mówię ale skarpet, nakolanników, torby i dobrze by było gdybyś w niej miała, oprócz stroju stabilizatory, tejpy no i rzeczy bardziej prywatne. To by było na tyle, a teraz leć do Emilki.
-Dziękuję panu.-podbiegam do trenera i się do niego przytulam, po czym wbiegam do prawie pustej szatni.-Emi!
-O co chodzi?- pyta Emilka, i unosi prawą brew do góry.
-Gramy razem w 3 lidze! Trener poprosił mnie o dołączenie do teamu!- uśmiecham się szeroko i przytulam do Emi.
-Gratuluje! Gramy razem, jeeej jak super!- Emi daje mi buziaka w policzek.
Ubieram się w swoje ubrania, i zadaje Emi pytanie:
-Emi? Poszłabyś ze mną na zakupy przed meczem? Musze kupić kilka rzeczy skoro mam grac. 
-Jasne! To co chodź. Masz przy sobie kasę?
-Tak wzięłam, aby mieć od razu na bilet, koszulkę i szalik.
-Okej, to lecimy!
Razem z Emi wyszłyśmy z hali, i udałyśmy się do autobusu. Skasowałyśmy bilety, i wysiadłyśmy przed samą galerią. Emi pociągnęła mnie za rękę, i weszłyśmy do sklepu.
-Dobra to od czego zaczynamy?-pyta Emi.
-Myślę, że od butów.
Razem z Emi podeszłyśmy do działu z butami.
-Polecam Asicsy.
Zaczęłyśmy wiec szukać Asicsów. 
-Jaki rozmiar?-pyta Emi.
-Ekhm...42.
-O matko! Wielka stopa!- Emi uśmiecha się pokazując zęby.- Może te?- pokazuje niebieskie Asicsy.
Przymierzam je, wyskakuje do góry i z szerokim uśmiechem mówię:
-Są idealne!
Wkładam buty do koszyka, i udajemy się do półek z koszulkami i spodenkami.Szybko wybieram białą koszulkę i czerwone spodenki, i wrzucam je do koszyka.
-Jeszcze skarpety, nakolanniki,torba, tejpy i stabilizatory.-mówię.
-Tam są nakolanniki i skarpety.- Emi wskazuje palcem róg sklepu.
Podchodzimy do półki, a ja wybieram białe skarpety i białe nakolanniki. Po drodze wybieram jeszcze odpowiednie stabilizatory, kolorowe tejpy i czarną torbę. 
-To co idziemy?- pyta Emi.
-Jasne.- podchodzimy do kasy, płace za zakupy i wychodzimy z Emi ze sklepu. Wsiadamy do autobusu, po czym razem z Emi udajemy się do mojego domu. Zostawiam zakupy u siebie w pokoju, i udajemy się do hali Energia. W kasie kupujemy dwa bilety, a potem udajemy się do sklepu kibica abym mogła kupić koszulkę i szalik. W kasie siedzi starsza pani.
-Dzień dobry!-odzywam się.
-Dzień dobry, co podać dziewczynki?
-Poproszę oryginalną koszulkę meczową, i szalik. 
-Koszulka z jakim nazwiskiem?
-Niech Pani da Wojtka Włodarczyka, albo Karola Kłosa.-mówię.
-Nie ma ani jednego, ani drugiego.
-A kto jest?-pytam.
-Właściwie...Mamy tylko Wrone. 
Emilia wybucha śmiechem, krztusi się gumą a ja spoglądam na nią złowrogo. 
-W takim razie poproszę...
Oby mnie nie zobaczył Wrona...Bedzie: ''I co nie chcesz ze mną być?!''
Kobieta podaje mi koszulkę, i szalik a ja jej płace. Razem z Emi idziemy do łazienki, gdzie szybko zmieniamy koszulki. Razem z przyjaciółką wychodzimy z łazienki, i udajemy się na trybuny. Drużyny już się rozciągają. Udajemy się w stronę naszych miejsc, i okazuje się, że mamy je dwa rzędy za siedzącym tam Wroną.
-No nie...- jęczę. 
-O co chodzi?- pyta Emi.
Spoglądam na nią, i palcem wskazuje tył głowy Andrzeja. 
Emilka wybucha śmiechem, i mówi:
-Wy chyba jesteście sobie pisani.
-Nawet tak nie mów!- mówię przestraszona.
Trybuny się zapełniają, a zawodnicy kończą rozgrzewkę. Podstawowych 6 zawodników ZAKSY to: Witczak, Zagumny,Ferens, Ruciak, Wiśniewski oraz kuzyn- Możdżonek. Natomiast 6 podstawowymi zawodnikami Skry są: Wlazły, Uriarte, Antiga, Włodarczyk,Pliński i Kłos. Kontuzja Wrony odbiła się na dobrej grze zespołu.  Pierwszy i drugi set łatwo urywamy Kędzierzynianom, jednak po przegraniu dwóch partii zespół z Kędzierzyna odradza się z popiołów. Mówi się, że ZAKSA jest mistrzem w odrabianiu punktów. Kilka mocnych ataków Boćka, oraz bloki Wiśni i kuzyna doprowadzają do tie-breaka. Tie-break od początku układa się niekorzystnie dla trójkolorowych. Najpierw dwa asy Wlazłego, potem blok Kłosa i Bełchatowianie doprowadzają do remisu. W pewnym momencie Bociek wpada na słupek, i osuwa się na boisko. Koledzy z drużyny znoszą go z boiska. Od tej pory Kędzierzynianom nie wychodzi żadna akcja. Mecz kończy Zagumny blokując w aut. Razem z Emi zrywamy się z krzeseł i podskakujemy z radości. W chwili gdy próbujemy wyjść z hali wpadam na kogoś. Spoglądam w górę, i ukazuje mi się twarz szeroko uśmiechniętego Wrony. 
-Cześć Kasiu. -mówi.
-Cześć Andrzeju.-odpowiadam, a Emilka powstrzymuje się od śmiechu z ogromnym trudem. 
-To ja zostawię was samych.- mówi przyjaciółka i znika w tłumie.
-Czemu tak ciągle znikasz?- pyta środkowy.
-No nie wiem...
-Jak to nie wiesz? A tak przy okazji... ładna koszulka.- Wrona pokazuje zęby w uśmiechu.
-Dzieki. Andrzej... My nie możemy...
-Masz kogoś?-pyta.
-Nie, ale...
-Jesteś na mnie zła albo mnie nie lubisz?
-Nie, ale...
-Czyli nic nie stoi na przeszkodzie.
Andrzej pochyla się nade mną, i całuje mnie w usta a wokół błyskają flesze. Przerywam pocałunek, kręcę głową po czym trzymając się za ręce ruszamy aby znaleźć Emilkę. 

10 komentarzy:

  1. Jej super !! :) Hahaha kurde Emilia to głupie imie... :/ ale Emilka to już fajne :D ty wiesz jak rozweselić ludzi ! :) Nie mogę się doczekać kolejnego :) A i myślę z kim mnie połączysz :D :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam oddać w pełni twoją postać :D Zobaczysz :D :*

      Usuń
  2. Rozdział sweetaśny <3
    Chyba są sobie jednak przeznaczeni, co chwila na siebie wpadają + te zajęcia. Mogłabym sądzić, że Andrzej ją prześladuje ;)
    Dobra dalej, Kaśka w drużynie, zaskoczyłaś mnie, chociaż... :D
    No i ten tego no... pocałunek ^-^
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :)
    Buziaki ;) :*
    Aria de Ravin

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto wie, może prześladuje :D Gra w siatkę rodzinna jest u niej (po Marcinie xD) Nie mogłam tego skończyć inaczej, całus musiał być :D :*

      Usuń
  3. Zajefajna opowiastka. Nie wiem czy tutaj są "żarty",ale muszę przyznać - prawie cały czas powstrzymywałem się od śmiechu.Fajnie,fajnie się zapowiada i będę dalej śledził przygody K&A :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział jak i całe opowiadanie, ale jak dla mnie troszkę za szybko to się dzieje :)
    Pozdrawiam i czekam na następny :*

    PS. Mogłabyś mnie informować? http://volleyball-my-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne ;) Zwolnimy troszkę spokojnie :D A poza tym chętnie poczytam bloga :D

      Usuń
  5. Hahahaha świetne z tą gazetą! Trafiłam tu przypadkiem ale będę częstym gościem ;D

    OdpowiedzUsuń