Kasia
Minęło trochę czasu...Wraz z mamą dostałyśmy zaproszenie na urodziny do cioci, która ostrzegła nas, że jak nie przyjedziemy więcej się do nas nie odezwie. Wzięłyśmy to na poważnie, bo siostra mamy zawsze mówi poważnie. Gdy ciocia Iwona dowiedziała się o tym, że Wronka i ja jesteśmy parą zażądała aby przyjechał z nami. Chłopak zgodził się z przyjemnością. Nie chcąc zostawiać w Bełchatowie przyjaciół, namówiłam ciocie na przyjazd Emi i Włodiego.
Przychodzi czas wyjazdu. Wszyscy jesteśmy ubrani w dresy, gdyż droga pociągiem do Olsztyna trwa...długo, bo ok. 14 godzin. Najśmieszniejsza okazała się reakcja Wronki na takie same Air Maxy Emi i Włodiego. Otworzył szeroko usta, i powiedział: ''Ale jaja'', po czym zapytał w którym sklepie je kupili, gdyż może i my byśmy sobie takie sprawili.Nasze bagaże (czyli ubrania na zmianę, oraz rzeczy takie jak szczoteczki do zębów.No i prezenty oczywiście) trafiają na kratki, nad naszymi głowami. Na szczęście udało nam się znaleźć pusty przedział. Mijają godziny,i aby zabić nudę gramy w karty. Mama nie gra, gdyż postanawia się przespać zmęczona po 12h pracy. Gramy w tysiąca z tym, że przegrany musi dać każdemu po dyszce. Gorszy dzień ma Wronka... Z kieszeni wyjął już 160 zł x 3 czyli 480zł... Tak mi przykro naprawdę, aż mam złośliwy uśmiech na ustach. Ja, Emi i Włodi straciliśmy po 60 zł. W porównaniu do Andrzeja to nic. Gdy gra się zaczyna nudzić, a Endriu nie ma już pieniędzy Emi i Włodi postanawiają się przejść po pociągu, a my z Wronką zostajemy w przedziale i postanawiamy się przespać. Zamykam oczy, kładę głowę na kolanach mojego miśka i uciekam do krainy Morfeusza.
Emilka
Drzwi od przedziału zatrzaskują się za moimi plecami. Razem z Włodim postanawiamy znaleźć wolny przedział, i spędzić czas razem. Na szczęście pociąg jest w miarę pusty, i można się przecisnąć przez korytarz bez tracenia oddechu. Postanawiamy zajrzeć do pierwszego przedziału. Siedzą w nim 4 młode dziewczyny, które na widok Włodiego zrywają się z miejsca. Oczywiście zaczęły robić ''słit'' focie z MOIM Włodim. Rozdał im kilka autografów, i jak najszybciej wycofaliśmy się z przedziału 'super'' fanek.
-Czyżbyś była zazdrosna?- Włodi uśmiecha się szeroko.
-Jaaaa? Zazdrosna? Nie no co ty! Jest spoko, serio.-Szybko odpowiadam.
-Jak chcesz to też dostaniesz autograf, i nawet możemy sobie zdjęcie pstryknąć.-Włodi znowu ukazuje swoje piękne białe zęby.
-Oj Włodi...No jasne, że chce!
Stajemy po środku korytarza, Włodi wyciąga zdj. na którym mi się podpisuje, a potem robimy sobie selfie moją komórką. Po chwili ruszamy dalej, lecz zaczyna się odcinek torów na którym są ciągle światła, gdyż znajduje się tu główna zwrotnica. Tak wiec, aby się nie przewrócić łapie za rurę wystającą z podłogi i sięgającą sufitu. Lepiej trzymać się rury, niż wylądować na pupie, na podłodze. Po chwili do ucha pochyla mi się jakiś chłopak i szepce:
-Ej lala, ładnie na rurze tańczysz.
Oczywiście musiał to dosłyszeć Włodi. Myślałam, że powie coś w stylu: ''Ona jest moja'', ale nie. Włodi przysuwa się do chłopaka i mówi:
-Sexy dupcia z ciebie, może chcesz się przejść? Za takie nażelowane włoski bym zabił wiec uważaj! A może umówimy się na kolacje? Najlepiej we Włoskiej knajpce, one są takie romantyczne!
Chłopak spogląda się dziwnie na przyjmującego, i mówi zażenowanym głosem:
-Yyyy...To zły pomysł. Mam dziewczynę, i muszę do niej iść.- Po czym szybko odchodzi.
Spoglądam na Wojtka, i w tym samym momencie wybuchamy śmiechem.
-Jejku...Włodi. Ale on musiał się poczuć zażenowany.
-No i dobrze, nie będzie takich obraźliwych rzeczy do mojego skarba mówił.
-Słodko-mówię, i pochylam się nieśmiało aby dać mu całusa. Nie jestem pewna czy go odwzajemni gdyż, byłby to nasz drugi pocałunek. Pierwszym był ten gdy w butelkę graliśmy. Włodi jednak połącza nasze wargi. Moja twarz promienieje. Łapiemy się za ręce i ruszamy dalej. W jednym z przedziałów siedzi tylko starsza pani z kwiatem doniczkowym (takim ogromnym, coś a'la drzewko bonsai), oraz młody chłopczyk. Dosiadamy się, i obejmujemy ramionami. Po chwili do przedziału wchodzi kanar. Zaczyna od nas, i bez problemu kasuje nasze bilety. Potem czas przychodzi na starszą kobiecinę. Ta otwiera torebkę, i szuka biletu. Na małym stoliczku lądują okulary, parasolka, mentosy, słuchawki, smoczek (what?!), reklamówka, sztuczna szczena (w momencie gdy starsza pani wyjęła tą szczenę, Włodi zakrztusił się wodą, i opluł kwiatka na co pani na niego krzywo spojrzała, a ja zakrztusiłam się śliną) i inne przedmioty nieznanego pochodzenia. Po 10 minutach dokopuje się do biletu, który schowany był w rękawiczce...Zdenerwowany już kanar kasuje bilet, i podchodzi do chłopca. Okazuje się, że ten nie posiada biletu. Kanar, którego zdenerwowała babcia zaczyna krzyczeć na chłopca, a poczciwa babunia zaczyna go okładać kwiatkiem, krzycząc przy tym: ''Nie wstyd ci? Tak na małe dziecko naskakiwać?!''. Po 5 minutach ''pobity'' przez starszą panią kanar wybiega z przedziału, a my przybijamy babci piątki. Nasze rozmowy nie mogą trwać długo, gdyż zbliża się nasz przystanek. Zegnamy się z ''spokojną'' kobieciną, i wracamy do Wronki, Kati i jej mamy.
Kasia
Ze snu budzą nas wracający do przedziału Wojtek i Emi, którzy oznajmiają nam, że zaraz wysiadamy. Zbieramy nasze rzeczy i wychodzimy na korytarz. Po 5 minutach pociąg hamuje, a za szybą widzimy Dworzec Główny w Olsztynie. Przodem idą mama, Wronka oraz Romeo z Julką. Ja zostaje w środku i podaje im torby. Gdy ostatnia ląduje w rekach Andrzeja wychodzę z pociągu. W momencie gdy dotykam peronu, źle stawiam nogę. Zrywam się szybko na nogi, i krzyczę: ''Nic mi nie jest!''. Wszyscy spoglądają na mnie jak na kalekę, którą jestem. W budynku czeka na nas ciocia z wujkiem.
-Ciocia! Wujek! Jak ja się stęskniłam. -Podbiegam, i ściskam ich po kolei.
-Cześć Kasiu! Widzę, że namówiłaś mamuśkę na przyjazd.-mówi wujek Romek.
-To był pikuś, długo prosić to jej nie trzeba było. Poznajcie moich przyjaciół. To jest Emilka, a ten chłopak, który się od niej nie odkleja to Wojtek.
-Wiem kto to jest- Wujek śmieje się cicho.
-A ten miły młodzieniec to...-Ciocia spogląda wyczekująco na Andrzeja.
-To jest mój chłopak, Andrzej.Poznajcie się.
-Nie mówiłaś, że twoim chłopakiem jest Andrzej Wrona.- Mówi wujek unosząc brwi do góry.
-A czy to takie istotne?- mówię i przewracam oczami.
-Oczywiście,że nie. Miło mi was poznać.-Mówi lekko skrepowany wujo.
-Nam również!-odpowiada chórek.
Wsiadamy do jeepa wujka, i jedziemy do Wrzesiny.
-Romek, Możdżonki przyjadą?-pyta Mama.
-Tak, Marcin i Babcia też przyjadą.
-Marcin? Zbieżność nazwisk czy Marcin Możdżonek serio jest twoją rodziną?-pyta Emi.
-Serio jest moją rodziną.-odpowiadam.
-Jak to jest możliwe, że w takim razie nie interesowałaś się siatką?-Zadaje kolejne pytanie.
-Nie interesowałam się jego pracą, ale jest bardzo przyjemną osobą. Dobrze się z nim rozmawia, i dzisiaj chyba serio muszę z nim pogadać.
Po 30 minutach dojeżdżamy na miejsce, i całą gromadą ruszamy do ''dworku'' cioci. Możemy parami wybrać sobie pokoje. Jako, że mama krzywo spojrzała na to abym była w pokoju z chłopcem wylądowałam w pokoju z przyjaciółką, a Wronka z kumplem z teamu. Urodziny cioci są dopiero jutro, tak wiec razem z Wronką, Emi i Włodim idziemy w moje ukochane miejsce- do stajni. Każde z nas wybrało sobie konia. Ja dosiadłam tak jak zwykle Primore, Andrzej-Karo, Wojtek-Bruno, a Emi Persefonę. Wujek i Ciocia zajęli się uczeniem nowicjuszy, a ja ruszyłam na tor przeszkód znowu czując wolność i wiatr we włosach. Tak jadąc konno czuje, że żyje. To jest część mnie.
Ze snu budzą nas wracający do przedziału Wojtek i Emi, którzy oznajmiają nam, że zaraz wysiadamy. Zbieramy nasze rzeczy i wychodzimy na korytarz. Po 5 minutach pociąg hamuje, a za szybą widzimy Dworzec Główny w Olsztynie. Przodem idą mama, Wronka oraz Romeo z Julką. Ja zostaje w środku i podaje im torby. Gdy ostatnia ląduje w rekach Andrzeja wychodzę z pociągu. W momencie gdy dotykam peronu, źle stawiam nogę. Zrywam się szybko na nogi, i krzyczę: ''Nic mi nie jest!''. Wszyscy spoglądają na mnie jak na kalekę, którą jestem. W budynku czeka na nas ciocia z wujkiem.
-Ciocia! Wujek! Jak ja się stęskniłam. -Podbiegam, i ściskam ich po kolei.
-Cześć Kasiu! Widzę, że namówiłaś mamuśkę na przyjazd.-mówi wujek Romek.
-To był pikuś, długo prosić to jej nie trzeba było. Poznajcie moich przyjaciół. To jest Emilka, a ten chłopak, który się od niej nie odkleja to Wojtek.
-Wiem kto to jest- Wujek śmieje się cicho.
-A ten miły młodzieniec to...-Ciocia spogląda wyczekująco na Andrzeja.
-To jest mój chłopak, Andrzej.Poznajcie się.
-Nie mówiłaś, że twoim chłopakiem jest Andrzej Wrona.- Mówi wujek unosząc brwi do góry.
-A czy to takie istotne?- mówię i przewracam oczami.
-Oczywiście,że nie. Miło mi was poznać.-Mówi lekko skrepowany wujo.
-Nam również!-odpowiada chórek.
Wsiadamy do jeepa wujka, i jedziemy do Wrzesiny.
-Romek, Możdżonki przyjadą?-pyta Mama.
-Tak, Marcin i Babcia też przyjadą.
-Marcin? Zbieżność nazwisk czy Marcin Możdżonek serio jest twoją rodziną?-pyta Emi.
-Serio jest moją rodziną.-odpowiadam.
-Jak to jest możliwe, że w takim razie nie interesowałaś się siatką?-Zadaje kolejne pytanie.
-Nie interesowałam się jego pracą, ale jest bardzo przyjemną osobą. Dobrze się z nim rozmawia, i dzisiaj chyba serio muszę z nim pogadać.
Po 30 minutach dojeżdżamy na miejsce, i całą gromadą ruszamy do ''dworku'' cioci. Możemy parami wybrać sobie pokoje. Jako, że mama krzywo spojrzała na to abym była w pokoju z chłopcem wylądowałam w pokoju z przyjaciółką, a Wronka z kumplem z teamu. Urodziny cioci są dopiero jutro, tak wiec razem z Wronką, Emi i Włodim idziemy w moje ukochane miejsce- do stajni. Każde z nas wybrało sobie konia. Ja dosiadłam tak jak zwykle Primore, Andrzej-Karo, Wojtek-Bruno, a Emi Persefonę. Wujek i Ciocia zajęli się uczeniem nowicjuszy, a ja ruszyłam na tor przeszkód znowu czując wolność i wiatr we włosach. Tak jadąc konno czuje, że żyje. To jest część mnie.
Wybaczcie, że tak dawno nie pisałam. Jak się podoba? ;D Czekam na komentarze! ;) Dziękuję za 700 wyświetleń! Kochani jesteście! <3 Jak bd 1000 wyświetleń zorganizuje konkurs ;)